Polska

Zaczęło się od obraźliwych uwag. Żona cudem przeżyła. Pożarli się o…

Przyrządzanie niedzielnego obiadu skończyło się wielką małżeńską kłótnią w Iwoniczu na Podkarpaciu. Iskrą zapalną stały się placki ziemniaczane. Po obraźliwych uwagach, w ruch poszły patelnia i nóż! Teraz Bogdan E. (57 l.) odpowiada za usiłowanie zabójstwa swojej żony Marzeny (51 l.). Zraniona kobieta cudem przeżyła. Teraz spotykają się sądzie. Co mówi o swoim oprawcy?

Zaczęło się od obraźliwych uwag. Żona cudem przeżyła. Pożarli się o...

57-latek przed aresztowaniem pracował w hucie, a jego żona to sprzedawczyni. Są małżeństwem 30 lat. Mają już dorosłych synów.

Był upalny 11 lipca 2021 r. W domu małżonkowie przebywali sami. Po południu zabrali się za pichcenia obiadu. Przy kuchence stanął Bogdan, bo Marzena od rana nie była w najlepszym humorze, który nie poprawiło nawet wypite piwo.

Placki skwierczały na patelni. Weszła do kuchni żona i się zaczęło…

W ramach ratowania domowego budżetu – zamiast schabowego, tym razem miały być tylko skromne placki ziemniaczane. Skwierczały już na patelni, kiedy do kuchni wpadła żona.

– Miała pretensje, że ciasto jest nie takie. Załapała patelnię i wrzuciła do zlewu, oblewając mnie gorącym tłuszczem. Krzyknąłem: „Co ty wyprawiasz?!” – relacjonował w sądzie oskarżony.

Mężczyzna nie pozostał dłużny. Uderzył żonę patelnią w głowę, a ta chwyciła wtedy za 20-centymetrowy nóż i skaleczyła męża.

Na tym się jednak nie skończyło. Według śledczych mężczyzna w odwecie odebrał kobiecie nóż i wbił ostrze w jej brzuch. Kiedy trysnęła krew, mężczyzna przeraził się. Dał żonie pieluchę, aby tamowała ranę i kazał jej dzwonić po pogotowie. Sam uciekł do sutereny. – Ukryłem się, nie chciałem, aby ratownicy mnie widzieli – tłumaczył.

Ranna kobieta trafiła do szpitala i dzięki szybkiej pomocy lekarskiej przeżyła. Po kwadransie mężczyznę zatrzymali policjanci, którzy przyjechali razem z pogotowiem.

Dźgnął, czy się sama nadziała?

Teraz w Sądzie Okręgowym w Krośnie rozpoczął się proces Bogdana E. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzutu.

– Nie chciałem żony zabić. To był nieszczęśliwy wypadek. Ona sama nadziała się na ostrze. Może poślizgnęła się na rozlanym tłuszczu – przekonywał oskarżony.

Mężczyzna w sądzie żalił się, że to żona prowokowała awantury w domu i od dawna ma problem z alkoholem. Do tego obrażała go, wyganiała z domu, czepiała się każdej błahostki. Nie pozwalała kosić trawy, wyzywała od impotentów.

Co zaskakujące, żona nie potępia męża. – Nóż obracał się w naszych rękach i jakoś sama się nadziałam – przekonuje teraz Marzena E.

Sąd dopytywał się dlaczego, wzywając pogotowie powiedziała, że została ugodzona. – To było bardziej nadzianie się, niż ugodzenie. Moje wypowiedzi były wtedy chaotyczne. Właśnie teraz zrozumiałam tę różnicę – precyzowała pokrzywdzona.

Do sądu na rozprawę przyszło mnóstwo świadków. Za Bogdanem murem stanęła rodzina. Jeden z synów przed sądem stwierdził, że matka po alkoholu „zachowuje się jak wariatka”. Sąsiedzi natomiast uważają, że Boguś to człowiek do rany przyłóż, a Marzenka to po prostu zła kobieta.

Bogdan E. prawie od roku przebywa w areszcie. Za usiłowanie zabójstwa grozi mu dożywocie.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close