Z rzeki Uszwica w Bielczy w okolicach Borzęcina wyłowionio ciało kobiety – podaje Onet i Fakt24. Niewykluczone, że odnalezione ciało może należeć do zaginionej Grażyny Kuliszewskiej. Policja nie komentuje sprawy.
Grażyna Kuliszewska zaginęła w piątek, 4 stycznia. Miała pojechać na lotnisko Kraków-Balice, skąd odlatywał jej samolot do Londynu. W stolicy Wielkiej Brytanii czekali na nią mąż i syn, z którymi do tej pory nie nawiązała kontaktu. Więcej o sprawie pisaliśmy na radiozet.pl.
Dziennikarze śledczy Onetu oraz portalu Fakt24 dotarli na początku lutego do nieznanych dotychczas nagrań oraz świadków, którzy posiadają istotne dla sprawy informacje. Z ich ustaleń wynika, że 34-latka wróciła z Londynu do Polski po Nowym Roku. Kobieta wraz z mężem miała udać się do notariusza, by w zamian za 15 tys. funtów przepisać na niego swój dom.
Mąż Grażyny Kuliszewskiej, twierdził, że kobieta dzień przed zaginięciem była roztrzęsiona. Kiedy wstał rano, 34-latki nie było już w domu.
Grażyna Kuliszewska nie żyje?
Jak podaje Onet, stan rozkładu zwłok znalezionych w czwartek w rzece Uszwica w Bielczy wskazuje, że do śmierci doszło kilka tygodni temu. Dziennikarze nie wykluczają, że ciało kobiety może należeć do zaginionej Grażyny Kuliszewskiej.
Źródło: radiozet.pl