Ta wzruszająca historia to dowód na to, że w walce o przyjaciela nie wolno się poddawać. Kokos zaginął 13 grudnia ubiegłego roku w niewielkiej wsi Bieniewo koło Błonia (woj. mazowieckie). Właściciele nie poddali się i szukali pupila do tej pory. W końcu, zaskakującym zrządzeniem losu udało się! Okazało się, że psiak jest jednym z ocalałych horroru schroniska w Radysach na Mazurach.
O tym, że w schronisku w Radysach źle się dzieje, mówiono od dawna. Placówkę nazywano wręcz mordownią. To, co wolontariusze z organizacji obrońców praw zwierząt, policjanci i śledczy zobaczyli na miejscu wstrząsnęło wszystkimi. W boksach leżały zwłoki zwierząt. Te, które przeżyły, były w dużej części w stanie agonalnym. Miały m.in. odgryzione fragmenty szczęki i ogony. – To nie jest schronisko dla psów, to obóz koncentracyjny. Mieszka w nim 2 tys. zwierząt – mówił Faktowi Grzegorz Bielawski (42 l.) z pogotowia dla zwierząt.
Z danych inspekcji weterynaryjnej wynika, że do dnia interwencji w Radysach (17 czerwca) zutylizowano 4 tony psów! Właściciel schroniska usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami. Odpowie też za nielegalne posiadanie ponad 200 sztuk amunicji. Za pierwszy zarzut grozi mu do 5 lat więzienia, a za drugi 8 lat. Na terenie schroniska znaleziono 10 nieżywych psów, natomiast 70 wymagających leczenia zostało odebranych i przekazanych m.in. do lecznic weterynaryjnych. Wśród uratowanych czworonogów był również on.
Yeti, jak ochrzcili go wolontariusze, to psiak w typie jednej z ras Północy. Jego wiek oceniono na ok. 3 lata. Został odłowiony w Bielsku Podlaskim, skąd trafił do przerażającej „mordowni” w Radysach. Po uratowaniu został przebadany i wykastrowany, a po szczepieniu rozpoczęły się poszukiwania nowego domu. I tu nastąpił niezwykły zwrot akcji! Okazało się, że Yeti to tak naprawdę Kokos, który zaginął w zupełnie innym województwie ponad pół roku temu. Nie wiadomo, jakim cudem znalazł się tak daleko od domu.
Duży pies z biszkoptową dłuższą sierścią zaginął 13 grudnia ubiegłego roku w miejscowości Bieniewo Wieś. Po raz ostatni był widziany tydzień później w Mszczonowie na przystanku PKO. Potem ślad po nim zaginął. Zrozpaczona rodzina szukała pupila wszelkimi kanałami. Sprawę niestety utrudniał fakt, że psiak był niewykastrowany i bez wszczepionego czipu. Już wcześniej zdarzało mu się znikać na dłużej prawdopodobnie w pogoni za suczkami. Poszukiwania nie dawały tym razem rezultatu aż do tej niezwykłej chwili.
„Kochani, mamy cud… Nasz radysiaczek Yeti pojechał do domu. Do adopcyjnego? Otóż nie! Wrócił do swojej rodziny, która od grudnia szukała go po całej Polsce. (…) Dlatego pamiętajcie – nie poddawajcie się. Szukajcie swoich zaginionych przyjaciół. Cuda się zdarzają… One mogą być wszędzie i czekać” – czytamy na stronie „HUSKY..MALAMUTY..PSIAKI PÓŁNOCY – pomoc i adopcje” na Facebooku. Kokos, już wykastrowany i zaczipowany, wrócił szczęśliwie do domu. Oby już tam pozostał.
1
Pies Yeti uratowany ze schroniska w Radysach to zaginiony Kokos
2
Kokos zaginął ponad pół roku temu, 13 grudnia
3
Nie wiadomo, jakim cudem znalazł się kilkaset kilometrów od domu
4
Teraz jest już w domu ze swoją szczęśliwą rodziną
5
To dowód na to, że szukając przyjaciela, nie wolno się poddawać
Źródło: fakt.pl