Dziennikarz zdradził, że nadal przebywa w szpitalu, ale „po kilku tygodniach może już chodzić”. Tomasz Lis zapowiedział, że nie weźmie udziału w „marszu tysiąca tóg”, ale „będzie z protestującymi sercem i myślami”.
Tomasz Lis wspiera sędziów, ale nie będzie mógł uczestniczyć w „marszu tysiąca tóg” (Forum, Fot: Andrzej Hulimka)
„Niestety nie będę mógł wziąć udziału w 'marszu tysiąca tóg’. Wprawdzie po kilku tygodniach znowu umiem już chodzić, ale nie mam togi, a przede wszystkim zgody na wyjście ze szpitala choćby na godzinę. Ale będę z protestującymi sercem i myślami” – napisał w mediach społecznościowych Tomasz Lis. Wyrazy wsparcia pod wpisem redaktora naczelnego „Newsweeka” przekazała europosłanka KE Róża Thun.
Niestety nie będę mógł wziàć udziału w „marszu tysiąca tóg”. Wprawdzie po kilku tygodniach znowu umiem już chodzić, ale nie mam rtogu, a przede wszystkim zgody na wyjście ze szpitala choćby na godzinę. Ale będę z protestującymi sercem i myślami???
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) January 9, 2020
Dziennikarz nawiązał do pochodu organizowanego przez środowiska sędziowskie. „Marsz tysiąca tóg” pod hasłem „prawo do niezawisłości, prawo do Europy” przejdzie w sobotę ulicami Warszawy. Organizatorzy podkreślają, że manifestacja ma „wyrażać sprzeciw wobec zamykania prawnikom ust oraz wyrazić szacunek dla prawa krajowego i europejskiego”. Podczas demonstracji nie zaplanowano przemówień.
Lis do szpitala trafił 10 grudnia. Przebywał na oddziale intensywnej terapii po tym, jak źle się poczuł przed spotkaniem z sędzią Pawłem Juszczyszynem. Jego stan początkowo określano jako ciężki. Dziennikarza czeka żmudna rehabilitacja. Podczas pobytu w szpitalu dodawał otuchy innym samotnym pacjentom. Redaktor naczelny „Newsweeka” wspierał też na Twitterze protestujących w obronie sądownictwa.
Źródło: wp.pl