Badania – niestety – wykazały, że dyskonty takie jak Lidl czy Biedronka, nie są z nami do końca szczere. Co zawierają oferowane przez nich kurczaki, których tak wiele jemy? No cóż.
Drób to mięso, które Polacy spożywają najchętniej. Nie jest zbyt ciężkostrawne, a dodatkowo do jego zakupu – zwłaszcza w dyskontach – zachęca niska cena. Super, prawda? Otóż, okazuje się, że nie do końca. Drób przynajmniej ten z dyskontów, nie jest taki dobry.
Niemieccy naukowcy wzięli pod lupę mięso kurczaka sprzedawane w różnych krajach Europy. Również w Polsce. Od dawna bowiem krążą informacje chociażby, o dużej liczbie sterydów dodawanych do pasz kurcząt, żeby szybciej rosły. W polskich kurczakach tego nie potwierdzono. Mogłoby zatem wydawać się, że to sukces, bo w polskich kurczakach nie przekroczono dopuszczalnych norm zawartości sterydów. Tylko, że nie.
– “Badania jakości mikrobiologicznej nie wypadły bowiem już tak dobrze. W kurczaku z Lidla znalezione zostały drobnoustroje tlenowe, co oznacza, że takie mięso szybciej się psuje. Badanie chemiczne wykazało natomiast, że w kurczakach z Lidla i chowu ekologicznego znajdowało się dużo wody i tłuszczu” – podał serwis okiemrolnika.pl.
Mięso z kurczaka w polskich dyskontach można kupić już za 5-7 złotych za kilogram. W dużej mierze jednak na jego masę podaną na opakowaniu składa się… właśnie woda. Jest to wyjątkowo nieetyczny proceder, na który jednak, nie zwraca się odpowiedniej uwagi. A trzeba przyznać, że to błąd. Lidl i Biedronka, niechętnie się do tego odnoszą.
Źródło: twojenowinki.pl