Szacuje się, że na całym świecie co najmniej półtora miliarda ludzi utknęło w przymusowym areszcie domowym. Kary za jego opuszczenie są zróżnicowane w zależności od kraju: od wysokich mandatów poprzez skopanie przez policjantów, jak to ma miejsce w Indiach… aż do kary śmierci w Rwandzie. Wiele osób narzeka na problemy z pogodzeniem pracy zdalnej z opieką nad dziećmi w sytuacji, gdy szkoły, przedszkola i żłobki pozostają zamknięte do odwołania. A jak sobie z tym radzą rodziny wielodzietne, chociażby sześcioraczki z Tylmanowej, które utknęły w domu?
Zakaz wychodzenia z domu
W Polsce za nieusprawiedliwione przebywanie poza domem i gromadzenie się w więcej niż dwie osoby grozi mandal do 5 tysięcy złotych. Ci, którzy mają choćby kawałek własnego ogródka, mogą się czuć, jakby wygrali los na loterii. Takim luksusem dysponuje na przykład wielodzietna rodzina z Tylmanowej. Niespełna roczne sześcioraczki mogą nacieszyć się świeżym powietrzem, a rodzice mają parę sekund względnego spokoju.
Jak już pisaliśmy, sześcioraczki z Tylmanowej przyszły na świat 20 maja 2019 roku, sprawiając rodzicom sporą niespodziankę, bo badania wskazywały na to, że będzie ich… pięcioro. Dzieci urodziły się w 29. tygodniu ciąży, jako wcześniaki ważące od 890 g, a 1300 g. i od chwili narodzin wymagały kosztownej rehabilitacji.
W związku z tym, sześcioraczki z Tylmanowej otrzymały wsparcie m.in. od wojewody w wysokości 919 tysięcy złotych. Pojawiły się wtedy opinie, że na prezenty dla sześcioraczków zrzucili się wszyscy podatnicy, a nikt ich nawet nie spytał o zdanie.
Premier Mateusz Morawiecki dorzucił też auto marki Volkswagen Transporter oraz sześć wózków dziecięcych.
Sześcioraczki z Tylmanowej utknęły w domu
Od tamtego czasu sześcioraczki trochę podrosły, a teraz, z powodu szalejącego na świecie koronawirusa, utknęły wraz z rodzicami w domu. Codzienność dużej rodziny dokumentuje na bieżąco ich mama, zamieszczając słodkie zdjęcia maluchów przebywających, jak wszyscy Polacy, w izolacji domowej.
Niestety, dla maluchów konieczność pozostania w domu jest jednoznaczna z zawieszeniem rehabilitacji, która jest dla ich prawidłowego rozwoju bardzo ważna. Póki co, sześcioraczki ćwiczą w domu, a dzielna mama stara się nie załamywać. Jest wdzięczna, że przynajmniej mogą być wszyscy razem.
Jak pewnie większość z Was my również zostajemy w domu. Zawiesiliśmy wizyty kontrolne i niestety rehabilitację. Jednak dopóki jesteśmy wszyscy w komplecie jestem za to wdzięczna. Niby to takie oczywiste, ale nie zawsze możliwe…
Na szczęście rodzina dysponuje własnym ogrodem, który znacząco powiększa życiową przestrzeń. Mama sześcioraczków wkleiła na Instagramie zdjęcie dzieci na kocu w ogrodzie. Dodała komentarz, z którego można wnioskować, że odrobinę zaczynają jej puszczać nerwy:
Jak sobie radzicie w tym trudnym okresie? Mnie ratuje ogród. Przesyłam Wam trochę słońca.
Źródło: popularne.pl