Pielęgniarka pracująca w Warszawie przeżywa dramatyczne chwile. Jej mąż postanowił przerwać milczenie i podzielić się przerażającym wyznaniem dotyczącym pracy żony.
Pielęgniarka w czwartek dostała od policji informację, że ma stawić się do pracy. Jej nieobecność w placówce miała wiązać się z karami finansowymi. Od tego momentu zaczęła się jej dramatyczna sytuacja, kulisy której zdradził jej mąż.
Pielęgniarka ma pod opieką 50 pacjentów
Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy przy ul. Bobrowieckiej 9 w Warszawie to prywatna placówka służby zdrowia, w który został opuszczony przez pracowników. Na miejscu przebywają pacjenci, z których część zarażona jest koronawirusem. To właśnie tam przebywa pielęgniarka, która została wezwana do pracy przez policję.
Mąż pielęgniarki Jacek Pieśniewski podzielił się w rozmowie z Onetem, jak wygląda sytuacja jego żony. Mężczyzna nie wie, kiedy jego żona będzie mogła wrócić do domu. Wyznał także, że pielęgniarka ma pod opieką około 50 pacjentów.
– Około godz. 22 policjanci poinformowali ją, że decyzją wojewody zostaje oddelegowana do ośrodka przy Bobrowieckiej i ma się tam stawić w ciągu 12 godzin pod groźbą kary finansowej. Tylko ona ma uprawnienia do podawania leków, kroplówki, mierzenia temperatury i innych tego typu czynności. I robi to 24 godziny na dobę, właściwie bez chwili wytchnienia. Teraz przebywa tam już drugą dobę, nie wiem, ile jeszcze wytrzyma i kiedy wróci do domu, bo jak sama mówi, mogłaby przywlec tego koronawirusa i spowodować dalsze jego rozprzestrzenianie. Na razie pozostanie więc w ośrodku – przekazał mąż pielęgniarki.
Pielęgniarka ma do dyspozycji jeden kombinezon ochronny
Zgodnie ze słowami męża pielęgniarki, Jacka Pieśniewskiego w placówce znajduje się tylko jeden kombinezon ochronny. Jego żona postanowiła go na razie nie używać, bo nie wie, czy w następnych dniach nie będzie bardziej potrzebny.
– Oczywiście pracuje w rękawiczkach, maseczce, przestrzega wszystkich zasad bezpieczeństwa. Ale co z tego? Możliwe, że wszyscy tam są już zarażeni koronawirusem, coraz więcej osób wykazuje takie objawy. Wczoraj jeden z pacjentów, będący w najcięższym stanie, został zabrany karetką do szpitala. Tam jest po prostu jeden wielki dramat – dodał.
Sytuacja, która ma miejsce w ośrodku, już została zgłoszona na prokuraturę przez Konstantego Radziwiłła. Zgodnie ze słowami wojewody do placówki zostali już oddelegowany personel medyczny. W związku z odmowami, które się pojawiły, pracownicy służby medycznej już otrzymali pierwsze kary.
Źródło: pikio.pl