Straż Graniczna ostrzega grzybiarzy spoza terenów objętych stanem wyjątkowym, aby nie zbierali grzybów w tej strefie. Okazuje się, że nawet mieszkańcy miejscowości mogą mieć problem podczas zbierania grzybów. „Powiedzieli mi, że nie wolno zbierać” – przekazał mężczyzna mieszkający w strefie objętej dodatkowymi ograniczeniami.
Stan wyjątkowy obowiązuje od 2 września w pasie o szerokości trzech kilometrów przy polsko-białoruskiej granicy. Obejmuje 183 miejscowości – 115 w województwie podlaskim i 68 w lubelskim.
Rzecznik Straży Granicznej: Wejście na obszar objęty stanem wyjątkowym skutkować może konsekwencjami prawnym
Rzecznik Straży Granicznej Anna Michalska przekazała, że osoby zameldowane poza miejscowościami objętymi stanem wyjątkowym powinny przed pójściem na grzybobranie dokładnie zapoznać się z miejscami, w których przebiega taka strefa. Michalska przypomniała, że przy wjazdach do miejscowości widnieją tabliczki informacje o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.
– Należy zauważyć, że nie ma fizycznej możliwości oznaczenia całej granicy obrębów ewidencyjnych (według których wyznaczono strefę stanu wyjątkowego – przyp. red.) w lasach, na polach i tak dalej – powiedziała PAP cytowana przez Radio Zet. Przypomniała również, że „wejście na obszar objęty stanem wyjątkowym skutkować może konsekwencjami prawnymi”.
Grzybiarz mieszkający w strefie stanu wyjątkowo: Powiedzieli mi, że nie wolno zbierać grzybów
„Stan wyjątkowy miał w niewielkim stopniu być utrudnieniem dla mieszkańców żyjących na jego obszarze. Przed chwilą wróciłem z grzybów. Chodziłem po lesie niedaleko od mojego domu. W pewnym momencie nadjechał patrol Straży Granicznej” – napisał na Facebooku pan Mirosław mieszkający w strefie objętej stanem wyjątkowym.
Mężczyzna przekazał, że dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy podeszło do niego i zapytali go, co robi. „Odpowiedziałem, że zbieram grzyby. Zapytali mnie, czy wiem, że jestem na terenie stanu wyjątkowego. Odpowiedziałem, że wiem, bo tu mieszkam, kawałek dalej. Powiedzieli mi, że nie wolno zbierać grzybów. Ja na to, że z rozporządzenia nie wynika, aby nie można było zbierać grzybów w pobliżu swojego domu. Strażnik powiedział, że mieszkańcy mogą przebywać tylko w obszarze swojego miejsca zamieszkania i w swojej miejscowości” – dodaje.
„Kiedy próbowałem kulturalnie dyskutować, że jestem w swojej miejscowości, niby w żartach położył rękę na broni, poklepał po niej, szyderczo się uśmiechnął i powiedział, że jak będę tutaj chodził, to może mi się stać krzywda. Kiedy wsiadałem do samochodu, powiedział mi jeszcze na odchodne, że mam iść do domu i w nim siedzieć i najlepiej w ogóle z niego nie wychodzić, bo takim jak ja najszybciej dzieje się krzywda” – relacjonuje na Facebooku mężczyzna.
„Po powrocie do domu zadzwoniłem na posterunek straży granicznej i zapytałem, czy wolno mi zbierać grzyby na terenie swojej miejscowości. Uzyskałem odpowiedź, że osoby zameldowane mogą poruszać się swobodnie po tym obszarze, ale muszą mieć przy sobie dowód osobisty. Tak wygląda życie na terenie stanu wyjątkowego. Kilkanaście kontroli dziennie, rewizje bagażnika i zastraszanie ludzi” – przekazał.
Źródło: goniec.pl