Od tygodnia obowiązują nowe przepisy dotyczące handlu w niedziele, które znacznie utrudniają życie właścicielom sklepów i klientom. Mimo zaostrzenia prawa, w placówkach handlowych, szukających nowych furtek do ominięcia regulacji, nie brakuje klientów. Co więcej, nawet jeśli nie popierają oni zakupów w niedziele, chętnie korzystają z promocji na wybrane artykuły.
1 lutego weszły w życie nowe, uszczelnione przepisy traktujące o handlu w niedziele. Do tej pory zakaz, choć obowiązywał, łatwo był obchodzony przez pomysłowych właścicieli sklepów i duże sieci handlowe. Większość z nich korzystała bowiem z luki w prawie i działała na zasadzie placówek pocztowych.
Od początku miesiąca takie zabiegi nie są jednak możliwe, bo aby być otwartym w niedziele, należy z działalności pocztowej uzyskiwać co najmniej 40 proc. przychodów. To znacznie utrudniło życie przedsiębiorcom i klientom, którzy chętnie robili zakupy w siódmy dzień tygodnia.
Nowe sposoby na nowe prawo
Nowe prawo wymusiło na handlowcach wymyślanie coraz to ciekawszych pomysłów na przechytrzenie ustawy. Niektóre sklepy przekształcają się więc w dworce autobusowe, inne zaś w czytelnie. Zgodnie z zapisami za ladą może stanąć także sam właściciel albo, jak w przypadku wielu Żabek, zamontować w sklepie kasę samoobsługową.
– To jest trochę śmieszne, ale nie po stronie tych, którzy próbują znaleźć dziurę w tych przepisach tylko po stronie tych, którzy na siłę próbują cały czas narzucić pewną rzeczywistość – skomentował w „Faktach” TVN ekonomista Marek Zuber.
Jak wskazuje „Gazeta Wyborcza” jednym z rozwiązań jest również obdarzenie pracownika częścią udziałów w biznesie, dzięki czemu stanie się on współwłaścicielem i będzie mógł pracować w niedziele.
Ponadto, na mocy specustawy covidowej franczyzobiorcy mogą w niedziele, które nie przypadają w święto, powierzać pracownikom rozładowywanie, przyjmowanie i ekspozycję określonych towarów, co de facto oznacza, że i tak zatrudniony będzie musiał stawić się w pracy.
Niedziela przegrywa z „karkówką”
Nic więc dziwnego, że pracownicy sklepów burzą się i punktują nowe przepisy, wskazując na ich ułomności. Niezadowoleni są też klienci, którzy chętnie robią zakupy w niedziele niehandlowe.
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez UCE RESEARCH dla Grupy AdRetail, ponad połowa ankietowanych Polaków jest za tym, by całkowicie znieść zakaz handlu w niedziele. Przeciwnego zdania jest 35% respondentów, a reszta nie ma zdania na ten temat.
Okazuje się jednak, że nawet ci, którzy sprzeciwiają się handlowi w siódmy dzień tygodnia, nie stronią od wizyt w sklepie właśnie w te dni, o czym przekonał się reporter „Faktów” TVN.
– W niedzielę żadne sklepy nie powinny być otwarte. Taka jest racja – powiedziała stanowczo jedna z rozmówczyń dziennikarza, przyłapana na opuszczaniu placówki handlowej w niedzielę 6 lutego.
Na pytanie, dlaczego kobieta wybrała się mimo swoich kategorycznych poglądów do sklepu, odpowiedziała, że robiła zakupy, ponieważ… „reklamują bardzo ładną karkówkę”.
Źródło: goniec.pl