To prawdziwy policzek w twarz dla milionów polskich emerytów! Podczas gdy najbiedniejsi seniorzy według rządowej waloryzacji dostaną zaledwie ok. 50 zł podwyżki, samorządowcom pensje urosną aż do ok. 10 tys. zł miesięcznie!
We wrześniu Sejm przyjął ustawę PiS o podwyżkach dla władzy, która objęła również samorządowców. W rozporządzeniu do ustawy znalazła się gwarancja, że wyższe wynagrodzenia zostaną wypłacone z wyrównaniem od sierpnia. Rady nie muszą więc spieszyć z przyjmowaniem uchwał, ale pierwsze samorządy już to robią. Tylko w minionym tygodniu podwyżki dostali m.in. prezydenci Lublina (z 12 250 do 21 485 zł), Krakowa (z 12 525 do 20 041 zł), Koszalina (z 10 940 do 20 040,70 zł) czy Rzeszowa (z 11 do 18 tys. zł).
W tle podwyżek dla samorządowców oczywiście jest wielka polityka. Prezydent Szczecina Piotr Krzystek (48 l.) ocenił, że „podwyżki dla radnych, prezydentów, burmistrzów to przebiegła pułapka polityczna na samorządowców, którą wymyślił rząd”. „Perfidia polega na tym, że tę podwyżkę trzeba zrobić, bo nakazuje to prawo” – napisał na Facebooku Krzystek. W jego ocenie podwyżki zostaną wykorzystane przeciwko samorządowcom, ponieważ miasta nie mogą poskładać budżetów, a wyższych wynagrodzeń oczekują także pracownicy. A w większych samorządach władzę sprawują kandydaci opozycyjni do PiS.
Tymczasem emeryci są oburzeni faktem, że dla nich wielkich pieniędzy nie ma. – Szaleje drożyzna, więcej płacę za węgiel, gaz czy prąd, a władza przyznaje sobie gigantyczne podwyżki. To skandal! – oburza się Wiesław Sollich, emeryt z Korczewa (woj. mazowieckie). – Nie mają żadnych skrupułów, by czerpać z państwowej kasy. Mimo tego, że nasze emerytury poszły trochę w górę, nie widzę tego w mojej kieszeni – dodaje.
Źródło: se.pl