Drugiej takiej urzędniczki nie ma w całej Polsce. Pani Maria przez sześć lat płaciła z własnej kieszeni podatki za pewną rodzinę z gminy Brzyska na Podkarpaciu. Poświęciła prawie 5 tys. zł. A kiedy sprawa się wydała, obdarowani gospodarze zamiast się cieszyć, podali ją do prokuratury! I kobieta trafiła pod sąd.
Pani Maria od lat pracuje w referacie finansowym Urzędu Gminy Brzyska. – To dość specyficzna osoba. Bardzo skrupulatna, lubi mieć porządek – mówi jej znajoma.
Zamieszanie w urzędniczych papierach pojawiło się po interwencji rodziny M., która zakwestionowała zmiany wprowadzone po modernizacji gruntów. Zaczęła się odwoływać do starostwa, a jej sprawy podatkowe w gminie zostały zawieszone.
I wtedy do akcji wkroczyła pani Maria. Była tak dobra, że chciała tylko, by wszystko w rachunkach się zgadzało. I opłaciła za właścicieli podatek za pole i nieruchomości. A potem już bojąc się konsekwencji robiła to przez następne 5 lat. Wydała na ten cel 4,7 tys. zł z własnych oszczędności.
– Płaciłam, bo nie chciałam narazić gminy i podatnika na jakiekolwiek problemy i nieprzyjemności – mówiła pokornie przed sądem. Stanęła przed nim oskarżona o przestępstwo urzędnicze. Zawiadomienie złożyła obdarowana rodzina. Obawiała się, że przez hojność urzędniczki sama może mieć problemy.
– Sąd jeszcze nie spotkał się z takim przypadkiem – dziwił się nawet sędzia Mariusz Hanus, wydając kilka dni temu prawomocny wyrok.
Uznał kobietę za winną niedostarczenia podatnikom decyzji o podatkach, ale nie skazał, tylko umorzył wobec niej postępowanie, bo nikt nie poniósł żadnej finansowej krzywdy.
Pani Maria zrzekła się podarowanych gospodarzom pieniędzy. Nie chce o sprawie rozmawiać. Niebawem ma odejść na emeryturę.
– To świetna pracownica. To smutne, jak została potraktowana po tylu latach sumiennej pracy – mówi wójt Rafał Papciak.
1
Tu pracuje pani Maria
2
Rafał Papciak, wójt gminy Brzyska
Źródło: fakt.pl