Polska

„Okazało się, że mam sześć kredytów”. Oszuści kradną dane i zaciągają pożyczki

Czasem wystarczy skan dowodu osobistego, aby zaciągnąć kredyt. Wykorzystują to oszuści. Dlaczego tak łatwo wziąć pożyczkę posługując się skradzionymi danymi? Jak uchronić się przed kradzieżą tożsamości?

W sieci bez problemu można znaleźć oferty sprzedaży dowodów osobistych, paszportów oraz prawa jazdy dowolnego kraju świata. Wszystkie dokumenty na pierwszy rzut oka przypominają te prawdziwe. Nazywane są kolekcjonerskimi. Kosztują kilkaset złotych.

Produkcja dokumentów kolekcjonerskich jest zgodna z prawem. Zakazane jest natomiast posługiwanie się nimi. Komu zależy na preparowaniu takich dokumentów? Wchodząc w posiadanie danych pani Jolanty, emerytki z Łodzi, oszuści stworzyli fałszywy dowód osobisty, dzięki któremu zaciągali pożyczki. Żadna z agencji pożyczkowych jak również parabanki nie zweryfikowały negatywnie wniosków o te pożyczki.

– Nie dostałam żadnych dokumentów. Na dzisiaj nie wiem jaką kwotę mam do spłacenia. Jedynie wiem, że komornik zabrał mi prawie 14 tys. zł. Jestem załamana – mówi kobieta.

Komornik zapukał też do Hanny Głowackiej. Ktoś w przeszłości wykorzystał skan jej dowodu osobistego, aby zaciągać pożyczki. – Przyszedł do mnie list. Na kopercie było napisane: „Dogadajmy się”. Okazało się, że mam wziętych sześć kredytów. Mieli u siebie skan mojego dowodu osobistego, gdzie był mój prawdziwy podpis. Wściekłam się, bo spadło to jak grom z jasnego nieba. To są dziesiątki tysięcy złotych – mówi.

Sprawy tajemniczych długów prowadzą prokuratury. Jak to możliwe, że oszuści robią to z taką łatwością i poczuciem bezkarności? Schemat działań w przypadku obydwu spraw, wydaje się podobny.

Do agenta pożyczkowego zgłasza się osoba, podająca skradzione dane osobowe oraz fałszywy adres do korespondencji. Następnie drogą elektroniczną, agent przesyła dane do siedziby swojej firmy, gdzie wszelkie informacje powinny przejść weryfikację. Po wnioskach skierowanych do parabanków, które nie są objęte kontrolą Biura Informacji Kredytowej, pieniądze przelewane są na wskazane przez oszusta konto. W związku z nieodbieraniem korespondencji, która przychodzi na fałszywy adres, ofiary przestępstw, którym skradziono dane osobowe, dowiadują się o zaciągniętych na nie kredytach dopiero w korespondencji z biurami windykacji komorniczych.

– Chętnie się później spotkam z tymi wszystkimi oszustami, twarzą w twarz. Niech powiedzą, czy oni mnie znają, czy oni mnie kiedyś widzieli – denerwuje się Hanna Głowacka.

Jak to możliwe, że firmy pożyczkowe nie weryfikują danych? Rzekoma pożyczka pani Jolanty, została zawarta w niedziałającym już punkcie kredytowym. W tym miejscu, ktoś musiał posłużyć się fałszywym dowodem osobistym. – Agent, który pośredniczył w zawieraniu trzech umów pożyczkowych twierdzi, że nie pamięta dokładnie klientki, która zaciągnęła pożyczkę. Jest jednak przekonany, że przedłożony przez nią dokument nie pozostawiał wątpliwości, co do jej tożsamości – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Ofiary przestępstw mają żal, do przedstawicieli firm, które przyjęły wnioski pożyczkowe kierowane do nich przez oszustów. Hanna Głowacka walczy o umorzenie zaciągniętych w jej imieniu kredytów. Przedstawiciele firmy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia. Sami czują się ofiarami oszustwa. O nieprawidłowości obwiniają agenta.

Zdaniem Konrada Białoszewskiego, eksperta kryminalistyki „kolekcjonerskie” dokumenty są niskiej jakości, ale problem tkwi w czym innym. – Wyglądają jak dowód, natomiast problemem jest to, że pokazujemy dokument osobom, które nie potrafią zweryfikować, czy jest prawdziwy, czy nie. To jest kwestia do rozważenia przez nadzorujących systemy finansowe w Polsce. Biorąc pod uwagę ilość fałszerstw, problemów finansowych warto się zatrzymać i może zmienić stan prawny – wyjaśnia.

Takie dokumenty są łakomym kąskiem dla oszustów. – Produkowanie dokumentów na wzór w moim rozumieniu nie bardzo pokrywa się z nazwą kolekcjonowania. To jest raczej podrabianie dokumentów. Zamawiając go mamy świadomość, że dla osoby, która nie jest ekspertem będzie dokumentem wysoce wiarygodnym – mówi Białoszewski.

Sprawy naszych bohaterek toczą się w prokuraturach. Według portalu ChronPesel.pl , tylko w 2017 roku, dokonano na skradzioną tożsamość prawie 50 tysięcy wyłudzeń na kwotę 3 miliardów złotych. Zdaniem ekspertów, liczba takich przestępstw wciąż rośnie.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close