Ale jazda! Monikę (29 l.) i Michała (30 l.) Głodowskich połączyła nie tylko praca w gdyńskim Przedsiębiorstwie Komunikacji Autobusowej, ale też gorące uczucie. I w końcu stanęli na ślubnych kobiercu. Na ślub przyjechali oczywiście autobusem!
Para poznała się dwa lata temu. Michał dojechawszy na pętlę postanowił rozprostować kości. Przechadzając się po zajezdni został ugodzony strzałą amora.
– Zobaczyłem piękną, drobną kobietkę siedzącą za kółkiem solarisa – wspomina. – Ten widok roztopił moje serce. To była miłość od pierwszego wejrzenia – dodaje mężczyzna. Jeszcze tego samego wieczora udał się z wybranką na randkę.
Niedawno zakochani powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. Do ślubu przyjechali autobusem miejskim.
– Gościom dosłownie opadły szczęki, gdy nas zobaczyli – opowiada pani Monika – Poza kilkoma wtajemniczonymi osobami nikt nie wiedział, że przyjedziemy autobusem. Później nawet ksiądz przyznał, że czegoś takiego w życiu nie widział – śmieje się.
Nie tylko weselnicy byli zdziwieni. – Największe zaskoczenie malowało się na twarzach kierowców, którzy nas mijali. Nie mogli odkleić oczu od panny młodej za sterami autobusu miejskiego – mówi Michał Głodowski. – Dzięki naszemu szefostwu i kolegom z pracy, mieliśmy najcudowniejszy ślubny transport na świecie! – kwituje. A my życzymy nowożeńcom wszystkiego dobrego na nowej drodze życia!
1
Po 2 latach znajomości para powiedziała sobie „tak”
2
Michał zobaczył Monikę, gdy zajechał na pętlę. Od razu się w niej zakochał
3
– Zobaczyłem piękną, drobną kobietkę siedzącą za kółkiem solarisa. Ten widok roztopił moje serce – tak wspaniale o swojej żonie mówi Michał.
Źródło: fakt.pl