Goran należał do grupy 28 psów ratowniczych w Polsce, które specjalizują w odszukiwaniu ludzi w gruzowiskach. Smutną wiadomość o śmierci psa przekazał Jerzy Herma z Wieprza w województwie małopolskim – ratownik, instruktor i trener psów przewodników.
Goran był na zasłużonej emeryturze od 15 września. Niestety jego zasłużony odpoczynek przerwała ciężka choroba.
Prawdziwy bohater
Dzielny labrador uczestniczył w ponad stu akcjach. Wchodził wszędzie tam, gdzie ratownicy nie mogli, ze względu na zagrożenie. Goran był w stanie nie tylko odnaleźć osoby żywe znajdujące się pod gruzami i przestrzeni otwartej, ale potrafił też zlokalizować człowieka pod wodą. Nie zawsze żywego. Czterokrotnie udało mu się zlokalizować topielców.
„Wywołał 1000 uśmiechów na twarzach ludzi, którzy go spotykali na swojej drodze. Z Goranem stanowimy zespół ratowniczy od 2010 roku, kiedy to pierwszy raz przystąpiliśmy do egzaminu Państwowej Straży Pożarnej i uzyskaliśmy pierwszą certyfikację specjalności terenowej, a w 2012 roku certyfikację gruzowiskową” – powiedział Jerzy Herma dla Gazety Krakowskiej.
Nagłe pogorszenie
W ostatnim czasie Goran czuł się dobrze, nic nie wskazywało na tak nagłe pogorszenie.
„W piątek nakręciłem film jak biegł do mnie… w sobotę biegał podczas psiego Berkowiska. W poniedziałek poszliśmy we dwójkę na spacer, nie mając świadomości, że będzie on ostatnim. We wtorek chodził po gruzach po treningu ze strażakami – relacjonuje Herma na swoim Facebooku.
„Wskoczył jak zawsze do samochodu… Później zemdlał w ogrodzie… W gabinecie wyrok…guz wielkości melona w jamie brzusznej przyczepiony do kręgosłupa…nie dało się kontynuować zabiegu…guz był nieoperacyjny. Wyniki morfologii były w normie… USG coś nakreśliło…ale operacja dopiero dała pełny obraz sytuacji… Pytanie retoryczne od weterynarza…czy wybudzamy…bo to jest już koniec…Najdramatyczniejsza chwila dla przewodnika psa ratowniczego dosięgła tym razem mnie. Od diagnozy, złych informacji, przeplatanych nadzieją minęły tylko 3 godziny…jedne z najdłuższych w moim życiu” – dodaje z żalem.
Golan, „najwierniejszy przyjaciel”, jak go określa pan Jerzy, zmarł wieku 11 lat. „Straszny żal…ale on już nie cierpi. Zrobił mnóstwo dobrego i teraz będzie odpoczywał na chmurce” – kończy swój wpis ratownik.
Źródło: wamiz.pl