Polska

Młody pies nadziany na gałąź w Stankowie. „Przez 15 lat nie widziałam tak skandalicznego przypadku”

Młody pies padł ofiarą wyjątkowego bestialstwa we wsi Stankowo (woj. warmińsko-mazurskie). Zwierzę zostało znalezione nabite na grubą, metrową gałąź. Pracownicy schroniska dla zwierząt „Psi Raj” w Pasłęku, którzy interweniowali na miejscu, nie mają wątpliwości, że ktoś zrobił to specjalnie. – Przeżyłyśmy horror – mówi kierowniczka schroniska.

Młody pies nadziany na gałąź w Stankowie. "Przez 15 lat nie widziałam tak skandalicznego przypadku"

Słoneczna i spokojna niedziela 27 marca zakończyła się koszmarną interwencją dla pracowników pasłęckiego schroniska dla zwierząt. Konieczne było ratowanie psa nadzianego na gałąź, z raną na wylot.

Stankowo. Pies nadziany na grubą gałąź

– Stankowo w gminie Markusy to nie jest nasz teren i nie powinniśmy przeprowadzać tam interwencji. Ale dostaliśmy zgłoszenie od dzieci, które zrobiły zdjęcie nabitego na gałąź psa i nam wysłały. Nie mogłyśmy znaleźć na stronie gminy żadnego numeru telefonu do sztabu kryzysowego. Miałam wolny weekend i jak razem z koleżanką ze schroniska zobaczyłyśmy zdjęcie to nie miałyśmy wyjścia. Wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy na miejsce – opowiada Faktowi Barbara Zarudzka, kierownik schroniska „Psi Raj” w Pasłęku i inspektor ochrony praw zwierząt.

Jak mówi, od 15 lat jest inspektorem, ale dotąd nie spotkała się jeszcze z tak skandalicznym przypadkiem.

– Przeżyłyśmy horror. Ktoś musiał celowo nadziać tego młodego psa na tą gałąź. To konar przecięty na wysokości 1-1,2 m. Ktoś albo rzucił go na tą gałąź, albo nadział. Pies był tam około trzech dni, bo rana cuchnęła już gnijącym mięsem. Ewidentnie miała tam miejsce jakaś libacja, wokół były puszki, butelki. Może pies przeszkadzał i ktoś to zrobił… – mówi wstrząśnięta kobieta.

Psiak przeżył prawdziwy koszmar. Rana była okropnie zainfekowana

Młody pies od razu trafił pod opiekę weterynarza. Pod narkozą miał czyszczone rany, które były bardzo zainfekowane.

– Wygląda to strasznie. W ranie było mnóstwo kory, sierści, brudu. Pies od góry musiał się zsunąć aż na dół tej gałęzi. Miał wielkie szczęście, gałąź przebiła go dosłownie milimetry od głównej tętnicy. To młody psiak, ma szansę wydobrzeć. Teraz budzi się z narkozy, nie chce jeść, jest obolały. Ma częściowo zerwany mięsień, nie staje na tą nogę. Zobaczymy, co będzie dalej – relacjonuje Faktowi Barbara Zarudzka.

Jak mówi, sprawa na pewno zostanie zgłoszona na policję, jednak wcześniej schronisko chce ustalić, kto odpowiada za ten barbarzyński czyn.

Kto za tym stoi? „Mamy podejrzenia”

– Mamy pewne podejrzenia, ludzie do nas dzwonią. Na wsi ludzie mówią, że nie znają psa. Ale na wioskach żyje takie niepisane prawo, że na swoich się nie donosi. Podejrzewam, że wszyscy wiedzą, kto tam pił, ale nie doniosą – mówi Zarudzka.

Wkrótce ma zostać zorganizowana zbiórka pieniędzy na leczenie uratowanego psa.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Sprawdź również

Close
Back to top button
Close