– Paliła się jak żywa pochodnia – mówili świadkowie tragicznych wydarzeń w jednym z poznańskich barów. Wystarczyła chwila, by piękna i zawsze uśmiechnięta barmanka Daria B. (†30 l.) zaczęła płonąć! W barze doszło do wybuchu – straszliwie poparzona Daria jeszcze przez kilka dni walczyła o życie w szpitalu. Niestety zmarła.
Ten koszmar rozegrał się w sobotę tydzień temu. W lokalu pełnym klientów obsługiwanych przez Darię, panował wesoły gwar. Atmosferę zabawy przerwał potworny huk. Wybuchł pojemnik z zawierającym alkohol paliwem do biokominka.
Radosny śmiech zamienił się w przeraźliwy krzyk poparzonych ludzi. Z czterech poszkodowanych Daria ucierpiała najbardziej, bo stała najbliżej. Ogień na ciele koleżanki ugasiła obsługa lokalu. Daria trafiła do szpitala, gdzie została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej.
Miała poparzone 80 proc. ciała! Jej stan początkowo się poprawiał. Pełni nadziei lekarze zaczęli już myśleć o przeszczepie skóry z pleców, jedynej części ciała, której nie zniszczył ogień.
– Nagle w nocy z czwartku na piątek doszło do załamania. Mimo wielogodzinnej, dramatycznej walki lekarzy o jej życie, pacjentka zmarła – mówi Stanisław Rusek ze szpitala im. Strusia w Poznaniu. W szoku po śmierci dziewczyny jest rodzina oraz jej współpracownicy i przyjaciele.
– Pragniemy zapewnić, że z pełnym zaangażowaniem współpracujemy z odpowiednimi instytucjami. Nadal będziemy prowadzić też wszelkie czynności, aby wesprzeć bliskich zmarłej w tych trudnych chwilach – oświadczyli właściciele lokalu, w którym doszło do tragedii.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wybuchu.
1
Daria (†30 l.)
2
Daria miała poparzone 80 procent ciała
Źródło: fakt.pl