W nocy z 16 na 17 lipca minęło 9 lat od zaginięcia gdańszczanki Iwony Wieczorek. Dziewczyna miała wtedy 19 lat. Zaginęła, gdy po kłótni ze znajomymi postanowiła sama wrócić do domu. Jej mama w poruszającej rozmowie z Faktem przyznaje, że nigdy nie przestanie jej szukać… Mimo że policjanci przesłuchali setki świadków, to na ślad dziewczyny nie natrafili. W marcu sprawą tego zagadkowego zniknięcia zajęło się krakowskie Archiwum X.
Fakt: Mija 9 lat od zaginięcia pani córki, czy ma pani jakieś nowe informacje w tej sprawie?
Iwona Kinda, mama Iwony Wieczorek: – Nie mam żadnej, żadnej nowej informacji. Kompletnie nic. Czasami coś się działo, pojawiały się nowe ekscytujące informacje, a teraz nic. Głucho. Policjanci są ze mną w kontakcie, od czasu do czasu przychodzą, pokazują jakieś zdjęcia, ale konkretnych informacji niestety nie ma.
A pani cały czas czeka…
– Czekam. Muszę powiedzieć, że te 9 lat strasznie szybko minęło. Może mam takie wyobrażenie, bo czekam i bardzo tęsknię za nią… O matko, jak ja bardzo za nią tęsknię. To jest coś nieprawdopodobnego. Iwony mi bardzo brakuje, z roku na rok coraz bardziej. To narasta i się potęguje. Zastanawiam się jakby wyglądała, czy miałaby rodzinę, dzieci. Minęło tyle lat, a wydaje się jakby to było wczoraj.
Trudno pojąć, że przez tyle lat nie natrafiono na żaden ślad.
– To coś nieprawdopodobnego. Czasami rozmawiamy. Mówię do niej: Iwona no gdzie ty jesteś… Sama się ukryłaś czy ktoś cię ukrył, przyjdź, powiedz… daj mi znak. Staram się pracować, to mi pomaga, ale to jest takie trudne wszystko. Praca daje mi dużo energii, ale mimo wszystko z tyłu głowy jest tylko jedna myśl, gdzie jest Iwona, co się z nią stało…
Jaka myśl się pojawia po tych latach, co się stało z Iwoną?
– Nie wiem… Jedna taka myśl jest, że Iwona na pewno nie żyje. Przecież jakby żyła gdziekolwiek, to by się do mnie odezwała. Czy sama, czy przez kogoś. Powiedziałaby: mamo nie chcę cię widzieć, koniec kropka, nie szukaj mnie. Ale nie ma nic. Tylko interesuje mnie teraz jej ciało…
Chciałaby pani ją pochować…
– Tak, tak by było lepiej. Wiedziałabym, że ma swoje miejsce, że w każdej chwili w taki dzień jak ten, gdy jest rocznica jej zaginięcia albo są święta, czy jej urodziny mogłabym pójść porozmawiać z nią, popłakać, zapalić świeczkę. Takiego miejsca, jeśli Iwona nie żyje, bardzo mi brakuje. Nie mogę jej pożegnać tak, jakbym chciała.
Ta niepewność jest najgorsza.
– Tak. Gdybym mogła Iwonę pochować byłabym bardziej spokojna, a tak wiecznie zastanawiam się, co się stało. To jest niewyobrażalne, co czuję. Nie musiałabym różnym ludziom opowiadać, co się stało, co słychać, bo bardzo dużo ludzi jest życzliwych, którzy mnie wspierają, ale są też tacy, którzy nie rozumieją, że ja w ogóle mogę funkcjonować. Byłoby mi łatwiej. Wiem, stała się tragedia, ale mam ten efekt końcowy…
Wierzy pani, że jeszcze poznamy prawdę?
– Tak, to jest sens mojego życia. Nie ma w życiu nic ważniejszego, niż dowiedzieć się, co się stało z dzieckiem. Trudno jest żyć, jak nie zna się prawdy o swoim dziecku. Za rok będzie 10 lat. Już się tego boję.
Wtedy Iwonę będzie można uznać za zmarłą…
– Tak. I wtedy przestaną już w ogóle jej szukać. Czasem odnoszę wrażenie, że śledczy już tylko na to czekają…
Co by pani powiedziała policjantom czy śledczym, którzy pracują nad tą sprawą?
– Cóż ja im mogę powiedzieć. Myślę, że oni kiedy już do mnie przychodzą albo dzwonią, to robią to tak niechętnie, odnoszę wrażenie, że dla nich samych jest to krępujące, że są tacy bezradni. Próbuję się postawić czasem w ich sytuacji, na pewno nie mają łatwej roli. Nigdy nie wiedzą, jak zareaguję. Mogą spodziewać się wszystkiego, może puszczą mi nerwy i ich pobiję albo wygonię. Ostrożnie wchodzą do mnie, dopiero jak się uśmiechnę to wtedy zaczynają mówić.
W marcu pojawiła się informacja, że sprawą zaginięcia Iwony zajmie się Archiwum X z Krakowa, a wcześniej że zainteresował się nią sam minister Zbigniew Ziobro i Prokuratura Krajowa, czy jest coś, co by chciała pani powiedzieć ministrowi?
– Miałam nadzieję, że minister sprawi, że nastąpi jakiś przełom. Ale trochę długo to trwa, a ja nie mam żadnych informacji. Bez echa jest, głucho. Nie ma nawet informacji, czy zostały popełnione błędy w śledztwie. Nie ma informacji, że coś nowego robimy, kompletnie nic.
Nikt się nie kontaktował z panią?
– Na początku były informacje, że to teraz tylko kwestia czasu i czegoś się dowiemy. Ja wiem, że to jest trudne, ale miesiąc, dwa, a minęło tyle czasu, a nie wiemy nic, choćby to, czy to Archiwum X rzeczywiście interesuje się tą sprawą. Zastanawiam się wręcz, czy rzeczywiście oni się tym zajmują, czy minister sprawiedliwości cokolwiek zrobił w tej sprawie. To takie moje odczucia. Tylko czekają jeszcze ten rok, żeby już w ogóle nic nie robić, a co później. 10 lat walczyć z wiatrakami to trzeba mieć dużo siły. Bardzo dziękuję, że jeszcze media się tą sprawą interesują, może to, że coś napiszecie, przypomnicie jeszcze kogoś zmobilizuje do wyjaśnienia zagadki zaginięcia mojej córki.
Rozmawiała Maja Fenrych
1
Mama dziewczyny już 9 lat czeka na jakąkolwiek informację o córce
2
Zaginęła, gdy po kłótni ze znajomymi postanowiła sama, na piechotę, wrócić z Sopotu do domu w Gdańsku Jelitkowie
3
Iwona Kinda, mama Iwony Wieczorek
4
Policjanci przesłuchali setki świadków, ale nie natrafili na żaden ślad dziewczyny
5
Policjanci prowadzili poszukiwania na bardzo szeroką skalę, pas nadmorski w Gdańsku przeszukiwali wiele razy
6
Iwona Kinda, mama Iwony Wieczorek już 9 lat czeka na córkę
Źródło: fakt.pl