Mężczyzna, który wyrzucił z okna na czwartym piętrze kobietę usłyszał wyrok. 24-latce udało się przeżyć, ale odniosła bardzo poważne obrażenia. Co ciekawe, sąd uznał, że mężczyzna wcale nie próbował zabić partnerki.
Do zdarzenia doszło latem 2018 roku. Ola odwiedziła tego dnia Jarosława B. Para spotykała się często, jak podają media, wspólnie spędzany czas urozmaicali sobie narkotykami i alkoholem. W pewnym momencie mężczyznę naszło na amory, jednak partnerka nie miała na to ochoty.
W przypływie gniewu 28-latek wyrzucił 24-letnią Olę przez okno. Sam z kolei poszedł spokojnie spać. Dopiero przechodnie zauważyli ciężko ranną kobietę i wezwali pomoc.
Z połamanymi żebrami, uszkodzonym kręgosłupem, pękniętą śledzioną i wątrobą trafiła do szpitala. Lekarze uratowali jej życie. Niestety, przez wiele miesięcy musiała korzystać z wózka inwalidzkiego. Teraz czuje się lepiej – relacjonuje „Fakt”.
Podczas rozprawy dochodziło do niespodziewanych zwrotów akcji. Jak donosi „Fakt” kobieta na początku utrzymywała, że nie mogła wyjść z mieszkania, jednak w jej torebce znaleziono klucze. Później zeznała, że właściwie to przypadkiem sama mogła spaść z okna.
Sąd nie uwierzył w jej zeznania. Uznał jednak, że Jarosław B. wyrzucając kobietę z okna na czwartym piętrze nie chciał popełnić morderstwa i zmienił kwalifikację czynu na ciężkie uszkodzenie ciała. 28-latek został skazany na zaledwie 5 lat więzienia. Argumentacja sądu może szokować.
Gdyby próbował zabić pokrzywdzoną, wyszedłby przed blok, żeby sprawdzić, czy osiągnął swój cel. A on tego nie zrobił, tylko poszedł spać – uzasadniali wyrok sędziowie.
Źródło: o2.pl