Polska

Lekarka tuż przed porodem zachorowała na COVID-19. Jej córeczka nigdy nie pozna mamy

Rodzina, przyjaciele, pacjenci opłakują przedwczesną śmierć psychiatry Anny Wojciechowskiej († 36 l.), która padła ofiarą COVID-19. Kobieta tuż przed porodem trafiła do szpitala po zakażeniu się koronawirusem. Niestety, zmarła krótko po wydaniu na świat drugiej córeczki, Karolinki. „Nigdy nie przytuliła swojego dziecka” – mówi zdruzgotana przyjaciółka lekarki.

COVID-19 nie wybiera ofiar. Wyjątkowo boleśnie przekonała się o tym rodzina Anny Wojciechowskiej, psychiatry ze szpitala w Radecznicy (woj. lubelskie). U lekarki zaledwie dwa tygodnie przed porodem zdiagnozowano zakażenie koronawirusem. Choć początkowo choroba przebiegała łagodnie, wkrótce stan zdrowia kobiety pogorszył się na tyle, że trafiła do szpitala.

Anna Wojciechowska zmarła tuż po porodzie

– To była niedziela 9 maja. Wtedy też przez cesarskie cięcie na świat przyszła córka Ani, Karolina. Dzieciątko jest zdrowe, jest pod opieką taty. Ania umarła 20 maja. Nigdy nie przytuliła swojego dziecka – mówi „Dzień Dobry TVN” Justyna Wąsala-Gura, przyjaciółka Anny.

Komplikacje pojawiły się tuż po porodzie. 16 maja lekarka trafiła pod respirator, potem dostała krwotoku i musiała być operowana. Bliscy Anny modlili się, by przeżyła operację. Niestety, psychiatra zmarła 19 maja.

– Zmarła cudowna kobieta, matka i znakomity lekarz, po którym płaczą setki pacjentów. Jej małe dzieci jeszcze nie wiedzą, co się stało – mówi Wąsala-Gura.

Kobieta nie zdążyła zaszczepić się na COVID-19. Gdy miała na to szansę, szczepienia nie były zalecane dla ciężarnych.

Mąż psychiatry został sam z dwójką małych dzieci

Na pogrzebie Anny Wojciechowskiej, który odbył się 23 maja, zjawiły się prawdziwe tłumy. Oprócz członków rodziny byli to przede wszystkim pacjenci lekarki, którym kobieta pomogła w trudnych chwilach. Dr Wojciechowska pracowała w szpitalu z pacjentami z uzależnieniami, ale także całym sercem zaangażowała się pracę na rzecz Fundacji „Bambini dzieciom”.

Rodzina lekarki znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Jej mąż został sam z dwójką małych córek – 3-letnią Patrycją i 2-tygodniową Karoliną. Ich sytuacja finansowa jest ciężka. Jak przekazała „Dzień Dobry TVN” przyjaciółka rodziny, mąż lekarki był kierowcą wycieczek i przez pandemię został bez pracy. Obecnie otrzymuje zasiłek macierzyński w wysokości 1000 zł. Dlatego znajomi zorganizowali w internecie zbiórkę pieniędzy, by zapewnić dziewczynkom przyszłość.

„Potrafiła zobaczyć światełko w najgłębszym mroku”

– Ania Wojciechowska była cudowną mamą dwóch malutkich córeczek, żoną Piotrka, cenioną lekarką, świetnym psychiatrą. Młodą, pełną optymizmu, ciekawą świata i ludzi kobietą. Dla każdego miała dobre słowo, potrafiła zobaczyć światełko w „najgłębszym mroku”, podać pomocną dłoń. Mówi się, że Pan Bóg zabiera do siebie tych, których kocha najbardziej. Jednak trudno pogodzić się z tym, że Ania nie utuli już swoich córeczek. Nie spędzi z nimi świąt, urodzin, nie zaprowadzi do przedszkola, nie pocieszy, nie opatrzy skaleczonego kolanka, nie zobaczy pierwszych kroków Karolci, nie usłyszy słowa „mamo”. Nie spędzi z ukochanym mężem, wyczekanej 10 rocznicy ślubu – napisano na stronie zbiórki.

Rodzinę lekarki można wesprzeć klikając

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close