Ernest Skop (78l.) z Tarnowskich Gór z dnia na dzień został bezdomnym emerytem. Przy życiu trzyma go ukochana psina, wilczyca Emma, którą przygarnął z lasu. Pan Ernest marzy by w nowym roku, znaleźli się życzliwi ludzie, którzy pomogą mu znaleźć dach nad głową. Ostatnie święta emeryt spędził na ulicy. Nowy Rok także spędzi tułając się po przystankach. Pan Ernest liczy, że znajdzie wreszcie na swej drodze anioła dzięki, któremu jego los się odmieni.
Ernest Skop (78l.) z Tarnowskich Gór przez miesiąc po stracie mieszkania radził sobie jak potrafił. Spał w samochodzie. 20-letni smart był namiastką domu. Ciasny, ale własny kąt jak mówi pan Ernest. Otwierał bagażnik, nakrywał się kocem i spał pod chmurką. Za dnia dogrzewał się w aucie lub szedł na miasto kupić przysmaki dla psa. Niestety instalacja w samochodzie szybko siadła. Auto trafiło do mechanika, ale koszty naprawy przewyższają wartość samochodu. Smart prawdopodobnie pójdzie na złom.
Pan Ernest mówi, że wpadł w kłopoty przez mieszkanie. Miał stary domek, który sprzedał za grosze. Z racji wieku nie był w stanie go utrzymać. W marcu tego roku wylicytował mieszkanie w Spółdzielni Mieszkaniowej Chemik w Tarnowskich Górach. 30 metrów w sam raz jak na jego potrzeby i psiny. Niestety przeliczył się z własnymi możliwościami finansowymi.
Czynsz był z licytacji, utrzymanie mieszkania pochłaniało ponad połowę jego i tak wysokiej jak na polskie warunki emerytury (2,4 tys. zł.) Do tego trzeba kupić leki i z czegoś żyć.
– Mieszkanie było jak ruina. Bez prądu, instalacji. Odremontowałem je – opowiada emeryt.
Długo się mieszkaniem jednak nie nacieszył. W październiku pan Ernest honorowo zdał spółdzielni mieszkanie, bo bał się, że wpadnie w długi. Liczył, że szybko odzyska wpłaconą kaucję. Tymczasem w umowie nie podano terminu jej zwrotu. Było to ponad 10 tys. zł.
Pan Ernest kalkulował, że może uda mu się wynająć mieszkanie za te pieniądze. Dni mijały, a urzędnicy ze spółdzielni nie zamierzali oddać mu gotówki.
W desperacji , po kolejnej nocy na ulicy, 28 grudnia poszedł na policję w Tarnowskich Górach. Przyjął go sierżant sztabowy Robert Juda. – Spotkałem na swej drodze anioła. Wystarczył jeden telefon policjanta, by pieniądze znalazły się na koncie – mówi pan Ernest. Z wdzięczności emeryt zamieścił w lokalnej prasie podziękowania dla funkcjonariusza.
Mimo kłopotów jest schludnie i czysto ubrany. Radzi sobie jak może. Boi się tylko, że długo już tak nie pociągnie i zamarznie kiedyś na ulicy. Pan Ernest dalej nie ma swego domu. To jego największe marzenie i życzenie na nowy rok. – Żeby mieć ciepły pokój, małe mieszkanko na parterze, najlepiej przy lesie. Nie potrzebuję luksusów – podkreśla.
Mariusz Jarząbek (42l.) z urzędu miejskiego w Tarnowskich Górach o sprawie dowiedział się od dziennikarzy. Polecił panu Ernestowi, by zgłosił się do miejskiej noclegowni dla bezdomnych., gdzie powinien znaleźć pomoc. Pan Ernest mówi, że nie jest patologią, alkoholu nie pije. – Do noclegowni nie pójdę, bo muszę oddać psa. Nie zostawię Emmy samej – zapewnia.
1
Ernest Skop (78l.) z Tarnowskich Gór oddał mieszkanie ze spółdzielni, bo nie stać go było na czynsz. Najem wylicytował podczas przetargu, czynsz rósł w górę. Emeryt bał się, że popadnie w długi. Swój dobytek trzyma w samochodzie oraz podręcznej torbie. Zawsze nosi miskę dla ukochanej wilczycy znajdy
2
Mariusz Jarząbek (42l.) z Urzędu Miejskiego w Tarnowskich Górach twierdzi, że o historii bezdomnego emeryta urzędnicy dowiedzieli się z mediów. Zapewnia, że zorganizowana zostanie pomoc dla seniora. Tymczasowo emeryt może znaleźć nocleg w noclegowni dla bezdomnych. Pan Ernest nie chce jednak rozstać się z ukochanym psem
3
Ernest Skop (78l.) z ukochaną suczką Emmą, którą znalazł w lesie. Wilczyca była na wpół dzika. Pan Ernest sprawił, że nieufna Emma, szybko zdobyła jego zaufanie. Emeryt zapewnia, że nie rozstanie się z nią za żadne skarby
4
Pan Ernest pokazuje jak spędza noc w samochodzie. Emeryt w październiku oddał spółdzielcze mieszkanie, bo nie stać go było na opłacenie wysokiego czynszu. Został bezdomnym
5
Pan Ernest z suczką Emmą w samochodzie, który służy mu za dom
6
Pan Ernest pokazuje w jaki sposób szykuje się do snu w ciasnym 20-letnim samochodzie. Auto się zepsuło, trzeba będzie je zezłomować, bo koszty naprawy są bardzo wysokie. To kolejny cios dla emeryta, który stracił mieszkanie spółdzielcze
7
Pan Ernest po nocy spędzonej w samochodzie zabiera do torby butelkę wody dla suczki Emmy i rusza na spacer po mieście, by nie zamarznąć i umrzeć z chłodu. W samochodzie który służy mu za dom zespuł się silnik. Emeryta nie stać na kosztowne naprawy auta. Pan Ernest nie ma również domu
Źródło: fakt.pl