Polska

Dramatyczna relacji matki 14-miesięcznego dziecka. Szpitale nie chciały pomóc maluszkowi

Mama 14-miesiecznej dziewczynki opisała wszystko w mediach społecznościowych, kobieta jest wściekła. Dziecko uległo wypadkowi, w wyniku którego doznało poważnego urazu, jednak żaden szpital nie chciał mu pomóc. Bezradni rodzice mogli tylko patrzeć na cierpienie swojej córki.

Mama dziewczynki nie rozumie, jak personel służby zdrowia mógł potraktować ich w taki sposób. Oburzona kobieta opisała w mediach społecznościowych to, co spotkało jej rodzinę. 14-miesieczna córka małżeństwa wymagała pomocy medycznej, jednak żaden szpital nie chciał się nią zająć.

Mama nie mogła uwierzyć w to, jak potraktowano jej córkę w szpitalu

Na jednym z placów zabaw w Nowej Soli doszło do groźnego wypadku, 14-miesieczna dziewczynka uderzyła brodą o bramkę. W wyniku zdarzenia dziecko głęboko rozcięło sobie język. Rodzice natychmiast zabrali córkę do lekarza, tak jednak spotkała ich niemiła niespodzianka.

– Dziś moja córka Zosia upadła na placu zabaw uderzając brodą o metalową bramkę. W efekcie głęboko rozcięła sobie język. Pojechałam do lekarza rodzinnego, który nawet do nas nie wyszedł, dostaliśmy w recepcji informację zwrotną, że mamy jechać od razu na pogotowie w Nowej Soli – relacjonowała kobieta na swoim Facebooku.

Mama bezradnie patrzyła na cierpienie córki, szpitale odmawiały pomocy jej dziecku

Rodzina udała się na pogotowie, jednak również tutaj odmówiono im pomocy. Zdenerwowane małżeństwo wraz z cierpiącym dzieckiem ponownie odesłano, tym razem do szpitala w Zielonej Górze.

– Na pogotowiu dostałam informację, że „oni nie mają ani człowieka, ani sprzętu, żeby zszyć 14-miesięczne dziecko”, dodał, że taka rana powinna być zszyta w ciągu max 6 godzin. Pogotowie w Nowej Soli odsyła mnie to Zielonej Góry, na ul. Zyty na odział laryngologii. Pojechaliśmy z mężem, dzwonimy domofonem, po 7 próbach w końcu ktoś się odezwał, informując nas, że z tą sprawą to nie do nich tylko na chirurgie. Idziemy więc na chirurgię – kontynuuje kobieta we wpisie na Facebooku.

– Tam znów nas odsyłają na SOR. Śmieją się ze szpitala w Nowej Soli, że nie podjęli się pomocy tak małemu dziecku. Tam nam już puściły nerwy. Ile razy można być odsyłanym. Dopiero po tym, jak podnieśliśmy głos, personel szpitala zaczął nas poważnie traktować. Dlaczego nikt nie chciał nam pomóc. Dziecko cierpi, czas ucieka. Mija 5 godzina, a my nadal czekamy. W końcu dostajemy skierowanie na laryngologie. Tam lekarz informuję nas, że dziś oni nic nie zrobią, bo anestezjolog nie podejmie się znieczulenia, ponieważ musimy mieć wykonany test na covid19. I tutaj cytuje „TERAZ MAMY COVID, A NIE ROZCIĘTY JEZYK”, więc dopiero jak dostaniemy wyniki na koronawirusa, dziecku zszyją język. Minęło już 6 godzin od feralnego upadku, więc ranę trzeba będzie przed szyciem naciąć, aby dostosować ją do zabiegu. Gdzie my żyjemy? Czuje się zlekceważona, rozgoryczona i po prostu zła – zakończyła swój post oburzona mama.

Źródło: pikio.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close