5-letnia Kornelia bała się powiedzieć mamie co dzieje się w domu w nocy gdy ona śpi. Problem zauważyły przedszkolanki, które wezwały mamę do przedszkola. Wtedy wyjaśniła się cała sytuacja… to było straszne!
Dopiero po kilkunastu miesiącach Dorota zorientowała się, że jej córce grozi niebezpieczeństwo, a pod jednym dachem mieszka z mężczyzną który okazał się być kimś innym niż myślałam.
„Mateusza poznałam na portalu randkowym i nie ukrywam tego, że właśnie w ten sposób zaczęła się nasza znajomość”
Od swojego pierwszego partnera odeszłam, gdy byłam w czwartym miesiącu ciąży, ponieważ podniósł na mnie rękę, a przyrzekłam sobie, że jeśli kiedykolwiek, ktokolwiek tak się wobec mnie zachowa, to nie ma możliwości, abyśmy dalej mogli być razem.
Ojciec bił matkę przez całe moje życie i ja nie chciałam takiego losu dla mnie i moich dzieci. Wtedy sobie przyrzekłam, że nigdy nie chce doświadczyć czegoś podobnego. Okazało się jednak, że przeżyłam jeszcze większe piekło…
Gdy Kornelka przyszła na świat, nawet nie miałam w głowie mężczyzn i tak przez dobre kilka lat. Gdy poznałam Mateusza na portalu randkowym, chciałam sobie tylko z kimś serdecznie popisać. Przez wiele miesięcy rozmawialiśmy ze sobą wirtualnie, ale nie spotykaliśmy się. Dopiero po długim czasie się to zmieniło. Konwersacje traktowałam jako formę rozrywki, gdy moja córeczka wracała z przedszkola lub gdy szła spać
„Wydawał się bardzo kulturalny, dobrze wychowany, ułożony i nie przeszkadzało mu nawet to że mam dziecko, a niestety z doświadczenia wiem, że to spory problem”
Nie tylko zaakceptował moją córeczkę, ale zauważyłam, że lubił się nią chwalić i miał dużo jej zdjęć w telefonie i pokazywał swoim znajomym. Do tego chętnie zabierał ją na spacery, do lunaparku czy ZOO. Cieszyłam się, bo myślałam, że w końcu spotkałam faceta, z którym stworzę rodzinę taką, o jakiej marzyłam od zawsze.
Po roku intensywnych spotkań stwierdziliśmy, że coś do siebie czujemy i nie ma sensu tego dalej odkładać, więc uzgodniliśmy, że zamieszkamy u mnie, ponieważ ja mam mieszkanie własnościowe. Nasze życie wydawało się być bajką, a ja nie mogłam uwierzyć, że spotkałam kogoś takiego.
Kornelka także na początku była zachwycona Mateuszem i lubiła spędzać z nim czas. A nawet zdarzało się, że wolała robić z nim coś zamiast ze mną, a ja wtedy miałam chwilę dla siebie. Po kilku miesiącach jednak coś zaczęło się zmieniać, a moje dziecko stawało się bardziej apatyczne, małomówne i tajemnicze. Myślałam, że ma to związek ze zmianą przedszkola, ale prawda okazała się brutalniejsza
„Pewnego razu dostałam wezwanie do przedszkola od pani nauczycielki, która powiedziała, że bardzo niepokoją ją rysunki mojego dziecka”
Zwróciła uwagę na to, że jako jedyna nie korzysta z kredek i najbardziej lubi kilka wybranych kolorów mazaków, ale to co okazało się jeszcze bardziej przerażające to było to, co prezentowały rysunki mojej Kornelki.
Gdy poszłam do przedszkola, pani dyrektor w asyście nauczycielki pokazały mi rysunki, na których ja i moja córka w wesołych barwach stoimy obok siebie, a z boku jest postać pomalowana na czarno. To nie był jeden rysunek, a kilkanaście które wyglądały podobnie. Do państwa redakcji przesyłam tylko cztery, aby pokazać zarys całej tej okropnej sytuacji.
We trzy uznałyśmy, że to nie jest coś normalnego, a pani dyrektor zdecydowała się na to, że Kornelka ma porozmawiać z psychologiem dziecięcym. Ja od razu stwierdziłam, że nie ma innego wyjścia i trzeba dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
Nie było łatwo uzyskać informacji od Kornelki, która ostatnimi czasy zrobiła się bardzo skryta. Dopiero w czasie tej rozmowy zobaczyłam, jakim dzieckiem się stała. Nie była już tak radosna, uśmiechnięta i pogodna. Siedziała z rączkami założonymi na kolankach i patrzyła się w podłogę i mówiła pod nosem. To wtedy usłyszałam słowa, które będą brzmiały mi w głowie do końca moich dni.
„Wujek Mateusz jest zły i przychodzi do mnie w nocy i wchodzi do mnie pod kołdrę”
Zamarłam. Musicie mi wierzyć, że wszystko stanęło mi przed oczami, serce miało wyskoczyć mi gardłem, a ja miałam ochotę rozszarpać tego frajera. Okazał się być demonem, który wykorzystał moje zaufanie, mój szacunek, mój dom i przede wszystkim niewinność mojego dziecka.
Nie było wątpliwości że Kornelka mówi prawdę. Gdy tylko weszłam do domu w asyście policji, on próbował się wymigać i zwalić winę na niewinne dziecko. Nie było takiej szansy, że moja córka mówi nieprawdę. Zresztą on sam pod naciskiem policjantów w czasie przesłuchań przyznał się do tego, co robił.
Dzielę się z wami moim dramatem, abyście wy, drogie panie, miały świadomość tego, że zło nie śpi. Proszę was o to, abyście były czujne i zwracały uwagę na każdy szczegół, który mógłby sprawić, że wasze dziecko zaczęło się nagle dziwnie zachowywać. Niech nikt nigdy wam nie zamydli oczu. Ja na pewno będę dążyła do tego, aby ten człowiek długo siedział w więzieniu. Zniszczę mu życie tak jak on zniszczył życie mojej córeczki. Byłam naiwna, ale koniec z tym!
Źródło: lolmania.info