Polska

Białystok. Groźby, wyzwiska, plucie na dziennikarza i śmigłowiec. Tak chcieli zablokować Marsz Równości

Wyzwiska, petardy, groźby, opluty dziennikarz, a do tego policja obrzucona kamieniami i butelkami – tak kibice z Białegostoku sprzeciwiali się pierwszemu Marszowi Równości w tym mieście. Nad wszystkim – dosłownie – czuwał śmigłowiec służb, który mało nie pozrywał nakryć głowy uczestnikom. Prób zablokowania Marszu było kilka, ale ostatecznie przeszedł ulicami miasta. Policja podaje, że do jednostek policji doprowadzono w sumie 20 osób.

Sobota to gorący dzień w Białymstoku – tego dnia w mieście odbywa się lub odbyło się ponad 20 różnych marszów czy zgromadzeń (wiele z nich było odwoływanych przed 20 lipca albo w zasadzie na ostatnią chwilę). Nie stało się to bez przypadku – wszystko za sprawą organizowanego w stolicy Podlasia Marszu Równości. Większość tego typu wydarzeń miało być po prostu kontrmanifestacjami.

Tego samego dnia w Białymstoku zorganizowano piknik rodzinny, mający „promować tradycyjne wartości i więzy rodzinne”. Odbywa się pod auspicjami marszałka województwa i metropolity białostockiego. Miał też odbyć się marsz rodzin, ale ostatecznie, decyzją sądu, do niego nie doszło.

Do południa nie było informacji incydentach, ale w Białymstoku zwołano sztab kryzysowy, a na ulice miasta wyszło mnóstwo policjantów. Pierwsze problemy zaczęły się tuż po godz. 14, gdy w okolicach placu NZS pozostała część osób z poprzedniej manifestacji. Policja odgrodziła uczestników Marszu Równości od kontrmanifestacji.

O godz. 14.30 z tego placu wyruszył Marsz Równości i według stanu na tę godzinę, jak informował portal bialystokonline.pl, zatrzymano wtedy osobę, która wyrwała flagę jego uczestnikowi. Inny incydent miał miejsce jeszcze przed startem, co uwieczniły kamery portalu OKO.press.

Przeciwnicy marszu nie przebierali w słowach i bez większego ładu i składu wyrzucali z siebie stwierdzenia: „k****, oglądają was dzieci”. Jeden z nich zwrócił się do dziennikarza OKO.press, czy „się czegoś boi”, bo „ręka mu się trzęsie”.

Nie zabrakło okrzyków „chłopak, dziewczyna, normalna rodzina”, „wy*******”, krytykowano policję za to, że zabezpiecza zgromadzenia. Doszło też do oplucia dziennikarza OKO.press, który wszystko nagrywał:

Marsz Równości był później wielokrotnie blokowany przez kibiców, tak opisywał to lokalny portal:

Słychać wystrzały petard, do tego dochodzą krzyki, obelgi i wulgaryzmy, a nawet i groźby ze strony kibiców oraz innych osób postronnych. Kibice już kilkukrotnie blokowali trasę marszu.
Śmigłowiec nad głowami uczestników Marszu Równości. „Hańba!”
Obraz chaosu dopełniała jeszcze jedna rzecz: śmigłowiec latający nad głowami uczestników marszu. Na nagraniach widać, że unosił się on tuż nad budynkami podczas przemarszu, a uczestnicy przytrzymywali nakrycia głowy. Wszystko to działo się przy asyście policji, która z jednej i drugiej strony zabezpieczała uczestników.

Później w ruch poszły nawet butelki i kamienie – te rzucano w policjantów, funkcjonariusze odpowiedzieli gazem pieprzowym. Marsz Równości zakończył się niecałe dwie godziny od startu. Po oburzających zdarzeniach z Białegostoku można znaleźć komentarze takie jak ten Barbary Nowackiej:

Tak rozumiecie patriotyzm i chrześcijańską miłość? Takiej Polski chcecie? Hańba, ot co.

W sieci pojawiło się też zdjęcie, które naprawdę bulwersuje. Na „blokadę” Marszu Równości ktoś po prostu zabrał sobie… malutkie dziecko w wózku. Jeden z blokujących w najlepsze miał wózek przed sobą.

Marsz Równości w Białymstoku. Do jednostek policji doprowadzono 20 osób

Białostocka policja, podsumowując sobotnie wydarzenia w mieście, podaje na swoje stronie internetowej, że „do jednostek policji doprowadzono łącznie 20 osób, w tym 4 podejrzewane o popełnienie przestępstw: rozboju, naruszenia nietykalności funkcjonariuszy, użycia gróźb karalnych i znieważenia funkcjonariuszy. 16 osób ukarano mandatami karnymi”.

Jak relacjonują dalej funkcjonariusze, miały miejsce próby blokowania jednego ze zgromadzeń „przez osoby, które nie brały udziału w marszu. W związku z brakiem reakcji na wydawane polecenia, policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego”. Policjanci potwierdzają też, że w ich oraz w stronę osób biorących udział w zgromadzeniu „były rzucane kamienie, butelki, kostka brukowa, petardy oraz inne przedmioty stwarzające niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia”.

Źródło: wiadomosci.gazeta.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close