We wtorek doszło do wypadku z udziałem auta wiceministra sportu Jacka Osucha i samochodem osobowym prowadzonym przez pana Marcina. Mężczyzna jechał na umówione spotkanie, jednak na nie nie dotarł. Zamiast tego 40-latek znalazł się w szpitalu. W rozmowie z „Faktem” opisał, jak zapamiętał to zdarzenie.
Do wypadku doszło we wtorek 30 sierpnia na trasie numer 783 między Wolbromiem i Miechowem w województwie małopolskim. W samochód pana Marcina uderzyło luksusowe, czarne auto.
Małopolska. „W karetce mówił do pielęgniarzy, że jest ministrem. Nie wiem dlaczego, może, żeby mieć lepszą opiekę?”
– Uderzyłem klatką piersiową o kierownicę, wybiły poduszki powietrzne. Poczułem, jak auto ucieka do tyłu. Wpadłem do głębokiego rowu, który był obok. Po chwili odpiąłem pasy, bo mnie bolało. Plułem krwią. Wysiadłem z tego samochodu i położyłem się na skarpie. Nie mogłem oddychać. Było mi strasznie ciężko. Czułem, jakbym miał zaraz umrzeć – mówi w rozmowie z „Faktem” pan Marcin.
40-latek zapamiętał, że podeszli do niego świadkowie wypadku – kierowcy innych samochodów. – Pytali, jak się czuję, czy chcę wody i jak mi pomóc. Później podjechali strażacy, którzy także udzielili mi pomocy – relacjonuje pan Marcin.
Następnie poszkodowany w wypadku trafił do karetki razem z pasażerem luksusowego samochodu. Jak się później okazało, był to wiceminister sportu Jacek Osuch. Polityk miał obrażenia nogi. – W karetce mówił do pielęgniarzy, że jest ministrem. Nie wiem dlaczego, może, żeby mieć lepszą opiekę? Żeby szybciej się nim zajęli? – zastanawiał się pan Marcin.
Wypadek z udziałem wiceministra. „Mogli przyjść i zapytać, co się stało, czy potrzebuje pomocy, a tu nie było żadnej reakcji”
Z ustaleń policji wynika, że za kierownicą samochodu wiceministra siedział 61-letni kierowca. Pan Marcin ma natomiast żal do obu mężczyzn z auta, które w niego uderzyło. – Mogli przyjść i zapytać, co się stało, czy potrzebuje pomocy, a tu nie było żadnej reakcji. Minister nic nie mówił do mnie w karetce. Ja pytałem, co by się stało, gdyby w samochodzie były dzieci. Uważam, że kierowca zachował się nierozważnie. Dlaczego wykręcił prosto na czołówkę? Mógł przecież skręcić w prawo – zastanawiał się poszkodowany.
Pan Marcin nadal skarży się na ból i przyznaje, że ma problemy ze snem. Po wypadku mężczyzna trafił do szpitala w Miechowie. Badania wykazały, że ma złamanie trzonu mostka z niewielkim krwiakiem zamostkowym. Mężczyzna został wypisany do domu.
Oświadczenie w sprawie wydał także Jacek Osuch. „Na szczęście żadnemu z pozostałych kierowców i pasażerów – takie mam informacje – nic poważnego się nie stało. Kierowca samochodu dostawczego, skręcając w lewo, wymusił pierwszeństwo i zajechał nam drogę. Kierowca, z którym podróżowałem, chcąc uniknąć zderzenia, próbował hamować, aby ominąć pojazd. Niestety z naprzeciwka jechał kolejny samochód i doszło do zderzenia. Serdecznie dziękuje ratownikom medycznym i lekarzom za udzielenie pomocy poszkodowanym” – napisał wiceminister sportu i turystyki.
Policja potwierdza relację wiceministra. – Mercedes jechał w kierunku Miechowa. Z naprzeciwka jechał renault master i nagle skręcił w lewo przed nimi. Kierowca mercedesa, by uniknąć zderzenia, próbował uciec i zjechał na lewy pas przeciwległy. Tam niestety jechała skoda i doszło do czołowego zderzenia – przekazał Sebastian Gleń z małopolskiej policji.
Źródło: gazeta.pl