Pożar w Nadziejowie prawdopodobnie wybuchł od zaprószenia ognia na korytarzu, w którym były dwa mieszkania. Zostały one całkowicie odcięte przez płomienie. 15-letni Dawid jako pierwszy zauważył zagrożenie. Udało mu się uciec i zaalarmować rodzinę w domu obok.
Dramat w Nadziejowie
Dawid pobiegł do babci, która mieszka dom obok, aby szukać pomocy. Zaalarmował również innych mieszkańców bloków, aby opuścili swoje mieszkania.
Jak mówi jedna z mieszkanek bloku:
Dawid zaczął dzwonić do naszego domofonu i krzyczeć: „Ratunku, bo się spalimy!” Potem krzyczał jeszcze do nas przez okienko. Już wtedy widać było kłęby dymu z ich strony domu
W całym bloku było sześć mieszkań. W segmencie, który się spalił mieszkał samotnie 60-latek oraz rodzina z dwoma synami, 15-letnim Dawidem i 8-letnim Oskarem. Ojciec chłopców i ich sąsiad zginęli na miejscu.
Mały bohater
Zarówno starszy, jak i młodszy brat, wykazali się niesamowitą dojrzałością. Jak relacjonują sąsiedzi:
8-letni Oskar, któremu ogień odciął drogę ewakuacji przez klatkę schodową, schował się w mieszkaniu pod łóżko i nakrył się kołdrą, żeby nie wdychać dymu. Ta część domu była już spowita gęstym, duszącym dymem
Starszy brat próbował wejść do mieszkania, aby odnaleźć brata. Niestety dym był zbyt gęsty. Chwilę później przez drabinę do płonącego mieszkania wszedł strażak, któremu udało mu się znaleźć chłopca. Razem z Oskarem wyszli z płonącego budynku, co jeden z obserwatorów akcji ratowniczej skomentował słowami: „żyje, ja p********ę!”.
Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu, który bada sprawę podpalenia, powiedział:
Biegły nie sformułował jednak żadnych hipotez w zakresie powstania pożaru, dlatego musimy poczekać na przygotowaną przez niego opinię
Źródło: popularne.pl