7-letni Jurek Polakowski był dzieckiem, jak każde inne. Teraz jego historia jest najlepszym dowodem na to, że czasami wystarczy chwila nieuwagi, aby nasze życie zmieniło się raz na zawsze. Chłopiec pochodzi z Olsztyna w woj. warmińsko-mazurskim. Nie zrobiłoby się o nim głośno, gdyby nie bardzo przykry i bolesny incydent, do którego doszło w jednej z kawiarni. Teraz o pomoc prosi jego matka.
Jurek Polakowski był z tatą w kawiarni. Dzisiaj oboje wiedzą, że był to najgorszy wypad w ich życiu
Kiedy Jurek wraz z tatą weszli do kawiarni, nic nie wskazywało na to, że lada moment malec przeżyje prawdziwe piekło. Mężczyzna stanął w kolejce, by złożyć zamówienie, podczas gdy chłopiec wpatrywał się w stojące przed nim ciastka. W tym samym czasie jedna z kobiet odbierała wrzątek do zakupionej wcześniej herbaty. Wtedy rozegrał się dramat, który z niedowierzaniem i łzami w oczach wspomina ojciec dziecka, Adam.
Pamiętam to jak w zwolnionym filmie. Lada w tej kawiarni jest bardzo wysoko. Prawie na wysokości twarzy kobiety, która odbierała dzbanek z wrzątkiem i filiżankę na takim malutkim talerzyku. Wszystko ustawione było jedno na drugim jak piramida. Kiedy to wzięła do ręki, musiała się poparzyć. Cofnęła dłoń i wylała wrzątek na mojego syna – powiedział mężczyzna
Horror rozpoczął się dopiero później
Kiedy to, co się wydarzyło, dotarło do małego Jurka, chłopiec był tak zszokowany potwornym bólem, że zaczął się trząść. Przerażony ojciec chłopca na widok syna natychmiast zaczął krzyczeć o zimną wodę. Wodę, którą już po chwili zaczął polecać oparzenia synka z nadzieją, że przynajmniej w jakimś stopniu stawi czoła bólowi, obrażeniom i niepożądanym bliznom. Niestety, jego działanie uśmierzyło ból zaledwie na chwilę. Wkrótce potem ojciec zapakował syna do samochodu i zawiózł go do szpitala.
Ból był nie do zniesienia. Jurek Polakowski nie potrafił funkcjonować bez morfiny
7-latek, który miał poparzone prawie 10 procent swojego ciała, znalazł ukojenie dopiero w morfinie. Obrażenia było na tyle głębokie, że skóra z jego przedramienia i stopy, na którą wylał się wrzątek, dosłownie odpadała. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby malcem nie miał kto się zająć. Na szczęście ojciec chłopca mógł mu zapewnić najbardziej profesjonalną opiekę i pomoc lekarską, którą oferował specjalistyczny oddział w szpitalu w Warszawie. Na miejscu zastosowano najnowsze metody leczenia, dzięki czemu stan chłopca uległ znacznej poprawie już po kilku miesiącach od niefortunnego zdarzenia.
„Próbowałem dochodzić sprawiedliwości. Szybko okazało się, że to jeszcze trudniejsze niż wyleczenie samego oparzenia”
I choć stan chłopca się polepszał, ojciec wciąż nie potrafił zapomnieć o tym, co wydarzyło się w kawiarni. Zdawał sobie sprawę, że cały incydent mógł skończyć się dla jego syna znacznie gorzej, dlatego postanowił dochodzić sprawiedliwości. W pierwszej kolejności zgłosił sprawę na policję, do prokuratury i inspekcji pracy. Efekt? Nikt nie stanął po jego stronie, bowiem właściciel lokalu nie poczuwał się do winy. Kobieta, która wylała wrzątek na chłopca, z kolei zniknęła i nikt nie potrafi jej odnaleźć.
W związku z tym ojciec Jurka postanowił pójść o krok dalej i zwrócił się do firmy ubezpieczeniowej. Ta z kolei uznała wypłatę odszkodowania za niestosowną. Powód? Poparzenia chłopca były zbyt małe, żeby kwalifikowało się pod obejmujące warunki.
Cierpienie fizyczne u syna to jedno, a to, co przeżył, to drugie. Jurek tak bardzo cierpiał, że musiało to spowodować emocjonalne obrażenia. Jeszcze większe od samych poparzeń. Mam nadzieję, że dzięki naszej rodzicielskiej miłości i opiece wyjdzie z tego mocniejszy i silniejszy, bo cierpienie może też wzmacniać, ale przecież z takich sytuacji trzeba wyciągać wnioski – mówi ojciec chłopca
Ogromny koszty leczenia syna i dochodzenia jego praw
Pan Adam przyznał, że leczenie syna i dochodzenie praw kosztowało go już ponad 50 tysięcy złotych. Te pieniądze to jednak wciąż mało, bowiem w sprawie 7-latka niewiele się zmieniło. Nie zmieniło się nawet ułożenie lady w feralnej kawiarni, co oznacza, że wciąż może dojść do podobnego incydentu.
Mecenas, który postanowił przyjrzeć się z bliska sprawie Jurka Polakowskiego
Sprawa Jurka Polakowskiego zainteresowała kancelarię mecenasa Lecha Obary z Olsztyna, który wciąż nie składa broni i walczy w imieniu chłopca.
Ta sprawa pokazuje, że często prawo kłóci się ze społecznym poczuciem sprawiedliwości. Niby wszyscy wiemy, że została wyrządzona krzywda, lecz droga do uzyskania odszkodowania jest długa i wyboista – stwierdza mecenas Lech Obara
Zdaniem mężczyzny, gdyby Jurek mieszkał w USA, mógłby liczyć na bardzo wysokie odszkodowanie. Funkcjonują tam bowiem odszkodowania karne, które dają taką możliwość.
Źródło: popularne.pl