Kino i muzyka

Na jaw wyszedł wielki dramat Violetty Villas. Skandal, przed śmiercią potraktowali ją jak śmiecia

Szczeniaki słynnej piosenkarki nie miały co jeść, a ona sama zmagała się z wielkimi problemami. Violetta Villas tuż przed śmiercią miała los naprawdę nie do pozazdroszczenia. Na jaw wyszły nowe szczegóły dotyczące ostatnich chwil ikony polskiej muzyki.

Szczeniaki były prawdziwą pasją Violetty Villas, ale także jej zgubą. Piosenkarka tuż przed swoją śmiercią opowiedziała, że jej wielka chęć pomocy rannym i porzuconym zwierzakom doprowadziła ją do zamknięcia w ośrodku psychiatrycznym. A wszystko przez skandal, jakiego miała paść ofiarą. Ta historia jest naprawdę przerażająca.

Szczeniaki zgubą Villas. Wszystko przez skandal

Pod koniec swojego życia, artystka znana była ze swojej działalności na rzecz psów. Gwiazda polskiej estrady prowadziła dla nich schronisko, w którym miały szansę na lepsze i pozbawione traum życie. Niestety, wszystko zaczęło się sypać, kiedy pojawił się jej konkurent, który miał doprowadzić do zamknięcia jej w ośrodku leczenia psychiatrycznego.

– Wszystko zaczęło się od psów, które zbierałam z szosy: kalekich, rannych, rozjechanych. Byłam dla nich całym światem. Gdy przybywało ich coraz więcej, ludzie zaczęli mi sami podrzucać następne. […] Tylko, że nikt mi nie dawał na zwierzęta pieniędzy. Z tego, co zarobiłam, kupowałam żywność. Dostawałam też coś z masarni, ale to wszystko było za mało. […] Jednak gdy pojawiłam się w starostwie, wpadł tam nagle Jerzy Harłacz – były milicjant. On sam założył schronisko i miał ochotę zabrać moje psy, bo liczył na specjalny dodatek – pieniądze z Unii Europejskiej. A Unia Europejska daje wielkie pieniądze na zwierzęta. […] Oczywiście okazało się, że dla mnie pieniędzy nie ma, ale za to są dla pana Harłacza – wspominała gwiazda w 2007 roku.

Harłacz zamknął Villas w psychiatryku?

Zdaniem gwiazdy, do jej zamknięcia w psychiatryku doprowadził wspomniany były milicjant. A wszystko przez wydarzenie, jakie miało miejsce w należącej do niej domu, gdzie miało dojść do włamania.

– W grudniu zeszłego roku nastąpił drugi atak na moje przytulisko. Zamknięto mnie w pokoju w moim domu. Drzwi były zaryglowane, a ponieważ w oknie są kraty, nie mogłam wyjść przez okno. Wpuszczono mi do pokoju 25 psów i zamknięto mnie z nimi. Nie było wody. […] Potem do pokoju zaczęła przeciekać jakaś substancja. Jakiś gaz. Psy kasłały i wymiotowały gęstą śliną. Ja zaczęłam się dusić i czułam straszną gorycz w ustach […] Poraniłam sobie i odmroziłam ręce. Złamałam palec, wszędzie lała się krew. W ciemnościach zapalały się malutkie światełka jak od kamery. Stąd wiem, że zostałam zamknięta z czyjegoś polecenia. Bo Violetta Villas nie dała zamknąć schroniska i nie dała się ujarzmić – opowiadała artystka.

Źródło: pikio.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close