Maja Ostaszewska należy do tej grupy celebrytów, która najchętniej angażuje się w sprawy społeczne. Nic więc dziwnego, że aktorka wybrała się także pod granicę z Białorusią, by pomóc męczącym się tam uchodźcom.
Aktorka wydała w tej sprawie specjalny komunikat, w którym zdradziła, jak dramatyczne sceny widziała. Wypowiedziała się także na temat ogromnej ilości hejtu, który na nią spływa.
Maja Ostaszewska zdradza, co widziała przy granicy
Aktorka wrzuciła na Instagrama post, przy okazji którego opublikowała kilka zdjęć oraz film z przygranicznych lasów. Zdradziła przy tym, że nie zamierza przejmować się hejtem, który na nią spłynął, bo nie ma na to ani chęci, ani czasu.
– Byłam tam, w tamtym lesie. Tak blisko niewyobrażalnego cierpienia oszukanych, bezbronnych ludzi uwięzionych wbrew swojej woli. W chłodzie, strachu, doświadczających przemocy – opowiada aktywistka.
Dodała też, że widziała malutkie dzieci, które nie potrafią zrozumieć, dlaczego znalazły się w takiej sytuacji. Bardzo poruszył ją także widok chłopców w wieku jej syna, którzy byli tak wycieńczeni, że nie mogli się sami przebrać.
Maja Ostaszewska podkreśliła też powagę zagrożeń, które czyhają na uchodźców. Temperatury robią się niebezpiecznie niskie, a ci zmuszeni są do tego, by pić brudną wodę, bo często nie mogą napoić się niczym innym.
Посмотреть эту публикацию в Instagram
Źródło: lelum.pl