Marcia Cross, aktorka znana z roli Bree Van De Kamp w kultowym serialu „Gotowe na wszystko”, opowiedziała w rozmowie z magazynem „People” o zdiagnozowanym u niej w 2017 roku raku odbytu oraz o wsparciu, jakie otrzymała w trudnym czasie od najbliższych.
Aktorka podziękowała swojej rodzinie, przyjaciołom oraz wszystkich, którzy ją wspierali, nazywając ich żartobliwie „Anal Angels”. – Było to dla mnie bardzo trudne – przejście do miejsca, w którym jestem osobą otrzymującą wsparcie. Zawsze byłam po tej drugiej stronie – przyznała w rozmowie z magazynem „People”.
Cross powiedziała, że podczas jej 6-tygodniowego leczenia – radioterapii i chemioterapii – jej mąż 61-letni Tom Mahoney, „ustawił do pionu” ich dwie córki bliźniaczki – 12-letnie Eden i Savannah. – Dbały o mnie przez całą dobę – zdradziła w wywiadzie.
Gwiazda „Gotowych na wszystko” przyznała, że jej leczenie było „okropnym doświadczeniem”, jednak 3-miesiące po jego zakończeniu otrzymała wiadomość, że jest „wolna od raka”. – Jedyne co pamiętam z tego czasu, to mojego męża, który płakał – mówiła. Tom Mahoney również cierpiał na raka. Choroba zaatakowała jego gardło. – Przeżyliśmy wspólnie wiele ciężkich chwil, ale nigdy wcześniej nie pokazywał mi, że martwi się aż do tego stopnia. Dlatego widok jego płaczącego totalnie mnie zaskoczył – przyznała.
We wrześniu ubiegłego roku Marcia Cross ujawniła w poście na Instagramie, że była chora na raka odbytu. „Chcę pomóc innym uporać się z piętnem wokół raka odbytu” – podkreśliła. „Czytałam wiele opowieści o osobach, które cierpiały na tę chorobę, a dużo z nich, szczególnie kobiety, są zbyt zawstydzone, aby o tym powiedzieć. Szkoda. Chcę, żeby to się skończyło” – pisała.
Źródło: wprost.pl